Tang Band W8-1772
Od dawna słuchamy muzyki głównie z kolumn zbudowanych w oparciu o głośniki szerokopasmowe. Nie są to konstrukcje pozbawione wad, ale mają masę zalet, które sprawiają, że od dawna nie szukamy kolumn wielodrożnych. Oto jedne z naszych ulubionych przetworników - Tang Band W8-1772.
Tang Band Speaker to firma założona w 1996 roku w stolicy Tajwanu - Tajpej. Od samego początku swojego istnienia, stawia ona duży nacisk na projektowanie i produkcję przeróżnych głośników szerokopasmowych. W tym momencie w swojej ofercie mają około siedemdziesiąt modeli takich przetworników. Znajdziemy tu zarówno podstawowe modele, które znajdują swoje zastosowanie np. w przenośnych głośnikach bezprzewodowych, jak i prawdziwie audiofilskie konstrukcje jak np. W8-1772 lub W8-1808.
Tang Band W8-1772 to przetwornik szerokopasmowy o średnicy 8". Membrana jest wykonana z lekkiego papieru, którego strukturę dobrze można zobaczyć na powyższych zdjęciach. Całość napędzana jest systemem magnesów neodymowych. Jest to głośnik o bardzo wysokiej skuteczności (95 dB) oraz o parametrach idealnych do pracy w obudowie typu "back loaded horn" (Qts= 0,27). My jednak na początek zaaplikowaliśmy nasze głośniki do prostych odgród. W dźwięku brakowało oczywiście dołu pasma, ale małych składów jazzowych słuchało się na takich kolumnach naprawdę przyjemnie.
W międzyczasie zaczęliśmy projektować docelowe obudowy pod nasze W8-1772. Początkowo myśleliśmy o obudowach typu BLH (back loaded horn), ale ze względu na ograniczoną ilość miejsca w naszym pokoju odsłuchowym, poszliśmy w kierunku MLTL (Mass-Loaded Transmission Line). Finalnie otrzymaliśmy obudowy, które wyszły o około połowę mniejsze od rozważanych BLH. Jednocześnie udało się nam uzyskać satysfakcjonujące zejście na dole pasma (co jest w zasadzie bezpośrednio powiązane z gabarytami obudowy).
Obudowy są wykonane z płyt MDF. Wewnątrz jest kilka dodatkowych wzmocnień, a górna i dolna ścianka są podwójnej grubości. Całość na zewnątrz została dodatkowo pokryta płytami HDF. Po dokładnym szlifowaniu mogliśmy się już zabrać za fornirowanie. Wybraliśmy dokładnie ten sam wzór, który znalazł się na naszym Dualu 1019 - heban makassar.
Fornir tradycyjnie wykończyliśmy twardym woskiem OSMO, który zapewnia dobrą trwałość powierzchni. Najważniejsze jednak, że w naturalny sposób podkreśla on walory drewna. Nie zalewa on wszystkich niedoskonałości materiału tak jak lakier, który może stworzyć powłokę na tzw. "lustro". Dotykając dłonią forniru pokrytego woskiem, mamy wrażenie kontaktu z naturalnym drewnem. Czujemy delikatnie jego fakturę i strukturę. Co prawda taką powierzchnię trzeba co kilka lat pokryć świeżą warstwą wosku, ale nie jest to dla nas żadnym problemem. Przewaga plusów nad minusami wosku, jest dla nas, w tym przypadku, niepodważalna.
Tak to wygląda po wytłumieniu kolumn i zamontowaniu głośników. Naszym zdaniem wizualnie wyszło to całkiem przyjemnie dla oka. Kolor membran i złote stożki świetnie się komponują z fornirem. Najważniejsze jednak jest to, jak te kolumny grają - bardzo naturalnie i "sugestywnie". Podczas słuchania czujemy muzyków tak, jakby stali tuż obok nas i grali tylko dla nas w naszym małym pokoju. Co prawda zaskakująco dobrze wypada tu ciężka muzyka, ale najlepiej te kolumny czują się w muzyce lżejszej. Bluesowe gitary, jazzowe solówki na kontrabasie lub saksofonie brzmią wprost fenomenalnie. Dźwięk z głośników wydobywa się w nieskrępowany niczym sposób. Na ten moment niczego nam nie brakuje w tym brzmieniu.
W najbliższym czasie będziemy jeszcze eksperymentować z wytłumieniem wnętrza kolumn i z filtracją przetworników. Dosyć mocno można w ten sposób kształtować brzmienie kolumn. Szczególnie jeżeli chodzi o górne rejony pasma akustycznego. Z czasem pomyślimy też pewnie o jakichś fajnych nóżkach, coby nasze klockowate kolumny nabrały trochę więcej wdzięku. Teraz jednak delektujemy się tym co udało się nam osiągnąć na ten moment. Po prostu słuchamy muzyki...